Samochody elektryczne to nowoczesna propozycja na rozwiązanie problemu emisji spalin… ale czy na pewno?
Pierwszy samochód elektryczny pojawił się w latach 30. XIX wieku. Technicznie więc to nie jest nowy wynalazek. Zapewne jest powód, dla którego pierwszym samochodem nazywa się wynalazek Karla Benza z 1886 roku napędzany benzyną, a nie ten elektryczny Roberta Andersona. Jaki jest problem z samochodami elektrycznymi? Od zawsze miały mały zasięg, więc silniki spalinowe tankowane paliwem płynnym były bardziej praktyczne.
Czy zasięg 100km w samochodzie miejskim to zadowalający wynik? W latach 50. XX wieku też taki zbudowali i sprzedali… 47 sztuk.
Co sprawiło, że zaczęliśmy brać na serio pomysł jazdy na prąd? Hybrydy! W 1997 roku Toyota wypuściła na rynek model Prius, który stał się ikoną ze względu na praktyczność, małą awaryjność i łączenie najlepszych cech spalinówki i elektryka. Obecnie po 2 dekadach samochody te są często spotykane jako taksówki z dodatkową instalacją gazową, co czyni je królami ekonomicznej jazdy. Mając 3 rodzaje paliwa mamy wybór i dojedziemy zdecydowanie najdalej.
O samochodach elektrycznych zrobiło się głośno za sprawą Elona Muska i jego firmy Tesla. Pierwszy samochód tej marki pojawił się w 2008 roku i nie był małym autkiem miejskim ani dużym rodzinnym, na co zdecydowali się inni producenci. Elon Musk postawił na sportowego roadstera i tym samym dotarł do najbogatszych, oferując im luksusową ekologię. W kolejnych latach pojawiły się kolejne modele Tesli, już bardziej praktyczne niż dwumiejscowy kabriolet i bardzo dobrze się sprzedawały. Kluczem tutaj jest zasięg tych samochodów, który sięga 500km.
Jedną z największych obaw przed zakupem elektryka jest jego zasięg. Nikt nie chce ładować auta co 50km, niektórym tyle zajmuje dojazd do pracy w jedną stronę. Na stronie Tesli można przeczytać, co wpływa na zasięg samochodu:
Wniosek z tego, że jeśli mieszkasz w zakorkowanym Zakopanem, gdzie wszędzie jest pod górkę i często jest zimno to będziesz musiał częściej ładować samochód niż ktoś, kto porusza się drogami szybkiego ruchu w kraju, gdzie niemal stale panuje temp. 20 stopni Celsjusza.
Eksploatacja samochodu z napędem spalinowym jest powszechnie znana - wymiana oleju, filtrów i innych podzespołów, które z biegiem lat się zużywają. Jak natomiast wygląda eksploatacja samochodu elektrycznego?
Niestety każda bateria po latach traci swoją żywotność, ponieważ ogniwa stają się mniej wydajne z każdym ładowaniem, co po kilku latach powoduje zmniejszenie zasięgu samochodu i konieczność wymiany lub regeneracji baterii. Koszt wymiany takiej baterii zależy oczywiście od modelu, dla przykładu jeden z popularniejszych elektryków w Polsce - Nissan Leaf. Ceny na portalach aukcyjnych tego modelu z rocznika 2013 wahają się od 25 tys do 50 tys złotych. Po 10 latach eksploatacji taki samochód może mieć już zasięg na 50km, wymaga więc wymiany baterii. Koszt wymiany baterii na używaną w dobrym stanie to około 30 tys zł. Taka operacja zwiększy nam zasięg do 200-300km. Jeśli chcemy zamontować nową baterię koszt wzrasta dwukrotnie, a to tylko małe autko miejskie. W przypadku elektrycznego suva koszty są jeszcze większe.
Tymczasem 10-letni samochód spalinowy wymaga tylko wymiany oleju, filtrów, płynów eksploatacyjnych, czasem rozrządu czy innych tego typu rzeczy. Nie będę pisać o usterkach, bo każdy samochód to loteria. W przypadku nowszego samochodu nigdy nie wiemy jakie części szybciej się zużywają, a starsze auto jest w stanie takim, w jakim utrzymywał go poprzedni właściciel. Bardzo dużo awarii samochodów bierze się z zaniedbań ich użytkowników.
Wracając do akumulatorów, w które wyposażone są samochody elektryczne, pojawia się problem ich utylizacji. Baterie litowo-jonowe nie rozkładają się w ekologiczny sposób. Chemia w nich zawarta jest bardzo szkodliwa dla środowiska. Takie akumulatory są zaprojektowane do pracy przez 5-12 lat, później trzeba je wymienić na nowe. Nie ma obecnie rozwiniętej technologii do tego, by baterie masowo, tanio i efektywnie poddawać recyklingowi. Czy więc producenci wypuścili setki tysięcy czy nawet miliony baterii w samochodach nie wiedząc, czy uda się je przetworzyć po zużyciu? Na to wygląda. Pracuje się nad tym, by recyklingować te baterie, ale jest to drogi proces i możliwy scenariusz to wysypiska baterii czekających na recykling, jeśli będzie ich więcej niż zakładów za to odpowiadających.
Porównując ten problem z utylizacją samochodów spalinowych, te tradycyjne nadal wygrywają. Samochód na benzynę czy olej napędowy porusza się po drogach 30 lat i trafia na złom dopiero, gdy nie będzie nadawał się do jazdy, czyli będzie zardzewiały i zepsuty, a nawet tam służy za dawcę części dla innych. A jaki jest koszt oddania auta na złom? Jeśli dojedzie samo to jeszcze zarabiamy za kilogram, a jeśli potrzebna laweta to zależnie od odległości od zysku za kilogram odejmujemy koszt przewozu. Realny zarobek to średnio 1500 zł.
Ostatnio często mówi się, że samochody elektryczne często ulegają pożarom, jednak według statystyk nie palą się one częściej niż samochody spalinowe. Problem pojawia się w ich gaszeniu. Jeżeli zapali się bateria w elektryku, gaszenie trwa dłużej dlatego, że baterie są zabudowane w specjalne osłony chroniące przed cieczą i dopiero po stopieniu obudowy da się je ugasić. Ze względu na nagrzewanie się akumulatorów pożar może wystąpić także drugi raz po kilku godzinach, dlatego powinno się dłużej gasić pożar i upewnić się, że akumulatory na pewno mają niższą bezpieczną temperaturę.
A co jeśli w pojazd elektryczny uderzy piorun? Podobnie jak w przypadku zwykłego samochodu, karoseria działa jak klatka Faradaya, więc dopóki nie dotkniemy metalowych elementów pojazdu, możemy czuć się bezpiecznie.
Według danych Licznika elektromobilności do końca września 2023 roku na polskich drogach było 87 724 samochodów elektrycznych i 3 068 stacji ich ładowania. Większość stacji znajduje się w dużych miastach, więc jeśli mieszkamy na wsi musimy skorzystać z własnego źródła prądu. Nie wyobrażam sobie jednak tego rozwiązania dla mieszkańców bloków. Wniosek z tego taki, że rozwijamy się, ale nadal za wolno, by wygodnie poruszać się elektrykiem po kraju. Samochód spalinowy zatankujemy w kilka minut i jedziemy dalej. W przypadku elektryka musimy przemyśleć trasę pod kątem zasięgu i czasu potrzebnego na doładowanie baterii, co jest uciążliwe.
Podsumowując, samochody spalinowe są lepsze od elektrycznych, ponieważ Polska nie jest jeszcze dostosowana do elektrycznej infrastruktury, a same samochody z napędem elektrycznym dla przeciętnego Kowalskiego są zbyt uciążliwe w użytkowaniu.
Autor: Patrycja Szendzielorz